W życiu zbiorowości pamięć zaczyna się zwykle tam, gdzie kończy się żałoba. Kiedy obrazy i wspomnienia tego, co utracone, przestają towarzyszyć społecznej codzienności. Ustępują miejsca opowieści o tym, co było – zastygłej. To, co utracone, nie nawiedza już zbiorowości, lecz musi być uroczyście przywoływane. Wielogłos przejawów upamiętniania – zarówno spontanicznych, oddolnych, jak i inscenizowanych przez aktorów politycznych – zostaje przesłonięty skodyfikowaną, urzędową formułą zbiorowej pamięci.
O tym, jak buduje się pamięć oficjalną, co zmieniła w Polsce żałoba i jak może wyglądać przejście od żałoby do pamięci piszę w eseju Puste miejsce w "Tygodniu Powszechnym" nr 35/2010.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz